czwartek, 11 listopada 2010

O... znudzeniu.

Najpierw witam Was. Tak, Wy, czytający aktualnie moje wypociny. Przedstawię Wam najpierw sprawy organizacyjne, żebyście mieli przed sobą wyraźny obraz tego... czegoś.
A więc (tak, doskonale wiem, iż zdania nie zaczyna się od 'a więc', ale naprawdę nie mam pomysłu czym innym to zastąpić) to nie jest żaden pamiętnik, dziennik, opowiadanie czy cokolwiek tego typu.
Znajdywać się będą tu tylko opinie na różne tematy. Nie mam zamiaru robić to w sposób, który zazwyczaj znajduje się na portalu blog.onet.pl, który jest dla mnie zwyczajnie przesłodzony. Autorki wyrażają "swoje" zdanie na oklepane tematy. Poprawność, poprawność i jeszcze raz poprawność. Hmm... Jakby Wam to zobrazować? O! Już wiem. Popatrzmy na taką sytuację:
Autorka szybciutko wypisuje o tym jak to ona uważa, że papierosy są złe, niszczące i okropne oraz o tym jak to ona nie rozumie osób palących. W międzyczasie zaciąga się tanim papierosem taniej marki.
Rozumiecie o co mi chodzi, prawda?
Powróćmy do tematu. Posty ukazywać się będą co czwartek i piątek, w godzinach wieczornych (czyt. 19:00 - 21:00). Czemu tak, a nie inaczej? I w ogóle czemu określam w jakich dniach będą ukazywać się wpisy? Głównie dlatego, iż jak w ktokolwiek będzie to czytał, to żeby się nie irytował tym, że będzie musiał sprawdzać ciągle bloga i nabijać wejść, tylko po to, żeby zobaczyć, że nic nowego nie ma (marzeniamarzeniamarzenia).
Adres bloga? Wymyślony pod wpływem gry w skojarzenia po ujrzeniu ramki "wpisz adres bloga". Nie pytajcie, trudne do wytłumaczenia.
Tytuły postów? Zawsze będą zaczynać się od "O..." i dokończone będą tematem konkretnego wpisu.

To chyba na tyle, jeśli chodzi o sprawy organizacyjne.

Dziś miałam ochotę napisać o znudzeniu. Lecz nie znudzeniu takim, że siedzimy, nie mamy co z sobą zrobić i powoli zaczynamy odczuwać senność. Tylko znudzeniu do rzeczy, a nawet osób.
Zacznijmy od znudzenia do rzeczy. W pełni to rozumiem. Czasami znudzi nam np. jakiś zespół, film, książka. Wtedy nie chcemy słyszeć/widzieć tego więcej na oczy. A jeśli już nawet usłyszymy/zobaczymy to nasza reakcja zazwyczaj jest:

"Nie, błagam, tylko nie to!"

Sama mam bardzo często coś takiego. Uświadamiam sobie wtedy, że szczerze tej rzeczy nie lubiałam/kochałam, tak jak mi się wcześniej wydawało. Gdy ktoś kojarzy mnie z rzeczą która mi się znudziła, odczuwam wstyd. Nie aż taki ogromny, no ale jakiś tam jednak czuję. Wstyd mi mówić...

 "Już mi się to znudziło"

... i zadziwiać osoby, które szczerze myślały, iż 'to' kocham/uwielbiam/lubię/wielbię/czczę.
Etap, w którym aktualnie jestem nazywam "poznawaniem własnego gustu" i z czasem zauważam jakie upodobania mi zostają, a co szybko mija i nie chce zbytnio mi się do tego wracać.
Przejdźmy teraz do, jak dla mnie, tematu "rzeki". Znudzenie osobami. Nie toleruję, nie znoszę, nie praktykuję. Jeśli już mam przestać z kim się, że to tak nazwę, zadawać to mam konkretny powód, który nie brzmi "bo nie" bądź inaczej - równie bezsensownie.
Znudzenie osobami to najgorsza rzecz świata. Nie wiem jak przebiega, lecz wiem, że strasznie mnie irytuje. Jakie mogą być powody znudzenia osobami? Pomyślmy... Hmm. Może pokażę do na przykładach.
Opcja 1: Ktoś znudził się kimś, bo nagle uznał, że ten ktoś jednak nie jest zbytnio "cool", "trendy" czy coś w tym stylu i że może znaleźć sobie kogoś lepszego za "przyjaciela". Czemu słowo "przyjaciel" ujęłam w cudzysłowiu? Moim zdaniem przyjaciela się kocha bez względu na to czy jest wystarczająco "fajny" i idący za modą, fajnością.
Opcja 2: Ktoś poszedł do wyższej szkoły niż osoba, która, że to tak nazwę, stała się ofiarą znudzenia. Na przykład do gimnazjum/liceum/na studia. Ten ktoś wtedy jeszcze przez chwilę przyjaźni się z "ofiarą", po czym jednak stwierdza, że jego równieśnicy są o wiele ciekawsi i porzuca swojego dotychczasowego "przyjaciela".
Opcja 3(moim zdaniem najgorsza): Bo tak. Bo niebo jest niebieskie, trawa zielona, a dwa plus dwa to cztery.
Po głębszym namyśle to "znudzenie" przedstawione wyżej nazwałabym "porzuceniem" lub "zaprzestaniam przyznawania się do...". Zostańmy jednak przy wyrazie "znudzenie", ponieważ to pierwsze co przychodzi mi do głowy, myśląc o wyżej przedstawionych sytuacjach.  Zmiana nazwy nie zmienia faktu, iż jest to po prostu... chore/chamskie/podłe.
Nie toleruję i nigdy nie będę tolerować osób, które tak postępują.

No i pytanie (których zadawanie pewnie wejdzie w nawyk tego bloga): Czy wy odczuwacie to samo względem znudzenia? Czy może tolerujecie znudzenie osobami, a rzeczami nie? Czy może żadnego znudzenia nie tolerujecie?

Wydaje mi się, że wyczerpałam limit wymyślonych zdań na dziś. W takim razie do zobaczenia w poniedziałek.

P.S. Nie obrażę się, jeśli ktoś zostawi komentarz ze swoim rozmyśleniem względem mojego pytania. :)

4 komentarze:

  1. a więc! są ludzie którzy mają tak cholerne kompleksy że muszą sie dowartościowywać innymi. są słabi, inteligentni inaczej oraz dwulicowi. tak samo wkurzają mnie durne dekle które lansią się ,,miłością życia" w gimnazjum (...). tak i to by było na tylę.

    twój jakżę inteligentny oraz nie nudzący się ludźmi braciszek.
    Gee.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bd czytać twojego bloga, bo już go kocham i masz go pisać chociażby dla mnie, bo jak nie to będę cię nękać ]:-> Co do tego znudzenia to nawet nie wiem jak można znudzić się kimś. Rozumiem znudzenie się czyimś zachowaniem (co mi się przytrafiło), ale nie czymś. Podam przykład. Ktoś rozpacza i cały czas uważa, że świat jest do dupy choć tak na prawdę nie ma powodu. Takie zachowanie jest wkurzające i co tu dużo mówić nudne. Oczywiście nie przestaję się z takową osobą spotykać/kontaktować tylko delikatnie mówię jej, że to, że uważa świat za męczarnie i tortury, nie oznacz, że musi się z tym ze mną dzielić co pięć minut. Co do znudzenia się rzeczami to owszem, bo również mi się to przytrafiło, jako przykład podam np. to, że nie mogę przebrnąć przez moją ulubioną książkę. Tyle z mojej strony, takie moje skromne zdanie, amen.

    OdpowiedzUsuń
  3. yeah, from my heart!

    ostatnio akurat mam liczne zastanowienia nad osobami z mojej jakże kochanej klasy, iż ponieważ za rok idziem do gimnazjum, więc szósta klasa to idealny sposób by "poszpanować" się swoją klasą, trendi stylem, i wrednym (czyt. modnym) zachowaniem, typu "Twoja stara.." itp. Choć może nie jest to ów znudzenie, lecz znienawidzenie, gdyż ostatnio stałam się (ku zdziwieniu) obiektem śmiechów i wyzwisk, bo przecież nie ubieram się teraz "cool" i nie podchodzę do każdego obrażając go jutubowskimi tekstami. No i wgl. nie cierpię ich, co nie łączy się z tematem.

    twoja duma nad dumami, zuo nad zuem.
    Anonim ]:->

    OdpowiedzUsuń
  4. Znudzenie może zaboleć. A niechęć, obrzydzenie, poznanie prawdy... tylko jedną ze stron... może "zabić".(zaboleć i zabić - użyte w celu stopniowania... nie doboru dosłownego znaczenia.)

    Trzeba umieć to odróżnić. Dobrze ocenić kto jest na prawdę ofiarą... i tak właściwie czy aby na pewno znudzenia?
    (w przypadku porzucenia dotychczasowego przyjaciela, na mój gust przyjaciel ten nie odczuwa ZNUDZENIA, a raczej odrzucenie, zawiedzenie, otaczający fałsz, w tym kontekście bezapelacyjnie ofiarą staje się "przyjaciel")

    OdpowiedzUsuń